Dzień zaczynamy od porannej jazdy na plażę, by zobaczyć wrak samolotu Diuglas C-47, który znajduje się w GPS:63.459523,-19.364618 . Samolot ten był używany podczas II WŚ przez siły alianckie do transportu ludzi i towarów. Ten egzemplarz musiał awaryjnie lądować na czarnej plaży Sólheimasandur. Cała załoga podobno przeżyła wypadek. Na Islandii w jednym z miasteczek znajduje się drugi egzemplarz uziemionego samolotu tego samego typu.
Kolejny z wielu i zupełnie inny od wszystkich wodospad Skogafoss. Wodospad znajduje się przy krajowej drodze numer 1.
Inną ciekawą atrakcją jest mieszczący się na końcu doliny opuszczony odkryty basen Seljavellir. Został on wybudowany w 1923 roku i jest jednym z najstarszych basenów na wyspie. Z wielkością 25x10 metrów swego czasu był największym basenem na Islandii. Obecnie jest czyszczony raz w roku : ) Do basenu prowadzi szlak, którego pokonanie zajmuje jakieś 15 minut.
Ostatnim wodospadem, jaki mamy w planach zobaczyć jest Seljalandsfoss, gdzie dookoła spadającej wody prowadzi ścieżka. Kilkaset metrów dalej znajduje się jeszcze mały wodospad w schowany głęboko w porośniętych mchami skałach.
Następnie obieramy kierunek jazdy wgłąb wyspy, a konkretnie do miejsca Landmannalaugar. Dostajemy się tu jadąc drogą F225 prowadzącą nas tu od zachodu. Droga jest szutrowa i prowadzi przez pola lawy i wulkanicznego pyłu. Do przekroczenia jest tu kilka mniejszych i większych rzek. W ich pokonaniu pomagają nam miejscowi ratownicy, którzy znaleźli się tu akurat przypadkiem i wskazują nam właściwą drogę. Tak dojeżdżamy do samego kampingu. Na miejscu jest dość wietrznie i zimno. Na polu namiotowym część namiotów się sama poskładała. Fartem udaje nam się dostać do schroniska, w którym w ostatniej chwili zwalniają się miejsca. Dzień kończymy w znajdującym 100 metrów od schroniska gorącym źródle.
Dzień 7
Z łóżek zbieramy się z samego rana i z racji tego, że deszcz ustał i pojawiło się słońce wyruszamy na krótki trekking. Początek naszej trasy pokrywa się z najpopularniejszym tu szlakiem prowadzącym do Þórsmörk, którego pokonanie zajmuje do 4 dni. Trasa prowadzi wśród pól lawy, kolorowych gór i pyłu wulkanicznego. Na drodze szlaku znajdują się liczne kampingi i chatki. Jako, że niestety czasu nie mamy za wiele musimy się pocieszyć 2 godzinnym spacerem. Jest po co wracać : )
Na koniec dnia dojeżdżamy stolicy, gdzie mamy jeszcze czas przed nocą na małe zwiedzanie. Zwiedzenie centrum nie zajmuje nam więcej niż 2 godziny. Na noc trafiamy do znanego nam już kampingu, gdzie na wspomnianej już na początku półce z rzeczami pozostawionymi przez turystów zostawiamy nasze "prezenty".
Następnego dnia z rana wylatujemy z wyspy kończąc w ten sposób naszą prawie 7 dniową wycieczkę. Udało nam się zobaczyć kilka atrakcji, spotkać renifery i maskonury, a przy tym zjeździć trochę szutrowych dróg i nakręcić na liczniku ponad 1800 kilometrów.