Po przejechaniu 220 kilometrów z El
Chalten dostajemy się do kolejnej argentyńskiej miejscowości El
Calafate, z której można dostać się do kolejnej części Parku
Narodowego Los Glaciares. Nazwa miejscowości pochodzi od nazwy dość
często spotykanego w Patagonii małego krzaka z żółtymi kwiatami
i ciemno niebieskimi owocami trochę podobnymi do jagód.
Główną atrakcją, przez którą do
El Calafate ściągają tłumy turystów jest oddalony od miasta o
niecałe 80 kilometrów lodowiec Perito Moreno. Jadąc do lodowca
prawie przez cały czas droga prowadzi wzdłuż lazurowego jeziora
Argentino, na którym co jakiś czas można zobaczyć popchnięte
przez wiatr pływające lodowe bloki oderwane od lodowca.
Perito Moreno jest jednym z 48 lodowców
wchodzących w skład Południowego Lądolodu Patagońskiego leżącego
na pograniczu Chile i Argentyny. Jest to największe pole lodowe, a
zarazem trzeci największy zbiornik świeżej wody na świecie po
Grenlandii i Antarktydzie.
Jadąc do Perito Moreno mniej więcej 30
kilometrów przed lodowcem zatrzymujemy się na wjeździe do Parku
Narodowego, gdzie musimy uiścić opłatę 215 argentyńskich pesos
za osobę. Po tym już do samego końca jedziemy krętą
wyasfaltowaną drogą. W drodze do lodowca zjeżdżamy do pobliskiego
portu, w którym po krótkim namyśle decydujemy się na wycieczkę
łódką pod czoło lodowca. Cena takiej zabawy to 180 pesos. Można
też skorzystać z innych, już droższych atrakcji, takich jak
trekking po lodowcu, czy 7godzinny rejs po kilku lodowcach. Niestety
do części miejsc, do których dało dostać się w przeszłości
jest już niemożliwe, bądź mocno ograniczone, przez oderwane
pływające lodowe bloki. Po kilkunastu minutach rejsu dopływamy do
ogromnego lodowca, którego wysokość dochodzi do 50 metrów, a
jeszcze 100 kryje się pod wodą. Czoło lodowca Perito Moreno
rozciąga się na 5 kilometrów, jego długość to 30 kilometrów,
a całkowita powierzchnia to 250 km2. Mimo sporej liczbie
towarzyszącej nam turystów znajdujemy miejsce, by porobić parę
zdjęć.
Po godzinnej wycieczce wracamy na ląd i jedziemy już do
końca drogi, gdzie miejscowy strażnik kieruje pojazdy na właściwe
miejsce parkingowe. Turyści z agencji w dużych autobusach, jak i
niepełnosprawni kierowani są na górny parking, reszta w małych
samochodach i motocykliści na dolny. Po krótkiej wymianie zdań
strażnik mięknie, po tym jak mówię mu, że mam problem z kolanami
i z głową. Ostatecznie lądujemy na górnym parkingu, z którego
szybko bez zbędnego chodzenia dostajemy się na ogromną platformę
widokową, z którego jeszcze lepiej możemy obserwować najszybciej
poruszający się na świecie lodowiec z prędkością 2 metry na
dobę. Nasz zwrok sięga aż do kryjącyh się za zakrętem lodowca
gór. Jest to ogromna przestrzeń, a to zaledwie 14 kilometrów,
czyli niecała połowa długości całego Perito Moreno. Z platformy
lepiej też słyszeć lodowiec. Co chwilę skrzypi, pęka. Co jakiś
czas od czoła lodowca odrywają się większe lub mniejsze bloki
lodowcowe, które przez wiatr popychane są w dal jeziora Argentino.
Widoczny lód pływający na powierzchni stanowi jedynie 1/3 całej
masy bryły – reszta znajduje się pod powierzchnią. Niesamowity
to widok i na pewno jedna z ciekawszych atrakcji Patagonii.
W drodzę powrotnej zaliczamy jeszcze
centrum naukowe Glaciarium, w którym możemy dowiedzieć się
różnych ciekawostek związanych z wodą, lodem, lodowcami w
Patagonii, na Ziemii , jak i poza nią.
Podczas wizyty w Parku Narodowym
zauważamy na parkingu znajomo wyglądające dwa motocykle. Po dłużej
chwili znajdują się i właściciele. Okazuje się, że faktycznie
przez przypadek spotykamy naszych znajomych Brende i Stewarta z Kanady, z którymi
mieliśmy przyjemność poznać się w Peru przy Kanionie Colca.
Jeszcze tego samego dnia wieczorem lądujemy razem na piwie i
spędzamy razem kilka dobrych godzin na opowieściach o motocyklowych
przygodach i naszych doświadczeniach z Ameryki Południowej. Ich losy można śledzić na http://stewartdean-stewie.blogspot.ca
Kosmos!!! Pięknie
OdpowiedzUsuńHej. Tu Agata i Tomek poznani w markecie w Puerto natales. Dajcie znać co z tym piwem dzisiaj, może o 19? Jakby co to można nas znaleźć na www.przemierzajacswiat.wordpress.com lub biris77@gmail.com
OdpowiedzUsuń