Strony

niedziela, 22 marca 2015

Halong Bay

Po sprzedaży naszych małych wietnamskich bzyków w Hanoi, zostajemy jeszcze w Wietnamie i wybieramy się na zorganizowaną wycieczkę do Ha Long Bay.  Zatoka z prawie 2000 wysp w formie wapiennych skał wystających nad powierzchnię wody znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Z informacji zaciągniętych w internecie wychodzi na to, że nie warto jechać do zatoki tylko na jeden dzień, dwa to też mało, a idealną opcją jest wycieczka 3 dniowa. Z internetu i z hostelu, w którym się zatrzymaliśmy dowiadujemy się również, że należy wystrzegać się najtańszych wycieczek i te wartościowe z dobrym jedzeniem i bez szczurów na pokładzie zaczynają się od 100 USD. Po wejściu do  przypadkowo wybranego lokalnego biura podróży na ulicy  i dłuższą rozmową z miejscową dziewczyną, decydujemy się na najtańszą 3 dniową opcję za 70 USD. W cenie mamy podróż z/do Hanoi, wyżywienie, 2 noclegi i jakieś małe atrakcje. 


Po dojeździe do miasta Ha Long, z którego głównie odpływają łódki rejsowe, wskakujemy na naszą łajbę ze sporą grupą turystów. Niestety wcześniejsze prognozy pogody się sprawdzają i cała zatoka przykryta jest chmurami - na darmo tu szukać nam słońca z pocztówek i pięknie oświetlonych wysp. Po wypłynięciu  zaliczamy pierwszy posiłek - wcale nie taki zły, jak straszyli.


Dopływamy do pokaźnych rozmiarów i kolorowo oświetlonej jaskini Hang Sung So.






Jeszcze tego samego dnia zaliczamy kajaki, na których płyniemy do pobliskiej plaży i z bliska przyglądamy się pływającym farmom, na których hodowane są perły. Na pływających konstrukcjach do sznurków przywieszone są małże na różnych głębokościach. W hodowli do muszli wkładane są ciała obce w postaci małych kulek, które przez okres ponad 3 lat sukcesywnie są otaczane masą perłową. Tak powstają perły, a ich kolor i odcień zależy głównie od głębokości na jakiej są zanurzone.



Na koniec pierwszego dnia zaliczamy jeszcze kolację przy skrytym za chmurami zachodzie słońca i nocleg na łódce, na której jak się okazało nie było ani szczurów, ani robaków niestety.


Po śniadaniu dopływamy do największej w zatoce i  najbardziej turystycznej wyspy Cat Ba. W drodze do głównego miasta odwiedzamy jeszcze Park Narodowy i wchodzimy szlakiem na najwyższy punkt widokowy na wyspie. Mimo przykrywających niebo chmur widoczność jest całkiem niezła.






Po zakwaterowaniu się w hotelu, w którym mamy zaliczyć drugi nocleg decydujemy się na dodatkową wycieczkę na Monkey Island w cenie 10 USD. W cenie wycieczki zaliczamy jedną z ładniejszych miejscówek zatoki, tzw Lan Ha Bay z licznymi małymi plażami i gęsto osadzonymi wyspami. Dopływamy również do głównej atrakcji wycieczki, czyli małpiej wyspy, na której spędzamy trochę czasu. Wdrapujemy się w japonkach na sam szczyt góry i spotykamy nawet po drodze małpy, z którymi udaje mi się trochę powalczyć na plaży. W drodze powrotnej na Cat Ba mijamy jeszcze pływającą wioskę. Jest ona dość sporych rozmiarów i ciągnie się przez kilkaset dobrych metrów. Ludzie żyją tu jak na lądzie. Gotują, piorą. Co chwilę widać rozwieszone pranie, czy psa skaczącego po deskach rozłożonych nad lustrem wody. Wycieczka na Monkey Island to zdecydowanie najlepsza atrakcja 3 dniowego pobytu, której nie sposób zaliczyć podczas 1 i 2 dniowego wypadu.




























Na koniec jeszcze parę zdjęć z Cat Ba z typową wietnamską zabudową oraz zdjęcie naszego kolegi Stefana z jego nie dającą spokojnie zasnąć mongolską zabawką


Trzeci dzień wycieczki to już praktycznie krótki rejs powrotny do miasta Ha Long i jazda minibusem do Hanoi. Ostatniego dnia pogoda się pogorszyła i zaczęło jeszcze padać. W sumie mimo braku słońca i niebieskiego nieba przez pierwsze dwa dni mieliśmy szczęście z pogodą.


Jak się okazało na koniec wycieczki mieliśmy też farta z ceną wycieczki, ponieważ reszta podróżujących z nami ludzi, a było ich ze 20 osób, za ten sam rejs co my płaciła od 100 do 120 USD. Nie warto chyba więc przepłacać, skoro i tak po wpłacie kasy różnym pośrednikom lądujemy na tej samej, bądź podobnej klasy łódce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz