Do kanionu Colca jedziemy z Cuzco ponad
400km trasą. Większość trasy pozbawiona jest asfaltu. W czasie jazdy widzimy ośnieżone szczyty, przewrócone samochody - generalnie nic ciekawego. Niestety po drodze łapie nas deszcz i noc i chowamy
się w jednej z miejscowości w jakiejś zimnej norze razem z motocyklami. Nasi niemieccy znajomi, którzy jadą
osobno tracą całe paliwo na trasie i walczą w nocy ze śniegiem i
mrozem. Ostatecznie następnego poranka spotykamy się przypadkiem w
miejscowości oddalonej 80km od celu. Do kanionu dojeżdżamy już
razem. No prawie, bo Rene i Isabella łapią jeszcze po drodze
kapcia.
Kanion Colca to drugi najgłębszy na
świecie kanion, jest on dwa razy głębszy od Kanionu Colorado w
USA. Jego długość wynosi 120km a jego zbocza pną się na ponad
3km ponad poziom rzeki. Pierwsze przepłynięcie kanionu nastąpiło
w 1981 i dokonali tego Polacy. W 2008 roku niezbadane odcinki kanionu
przemierzyli też jako pierwsi członkowie gliwickiego Akademickiego
Klubu Turystycznego "Watra". Wiąże się z tym też pewna
historia, o której można poczytać wyszukując w google hasła :
wyścig do dna kanionu.
My do dna kanionu zeszliśmy z
miejscowości Cobanaconda. 3 godzinna wycieczka po stromym zboczu
prowadzi wprost do oazy znajdującej się na dnie kanionu. Znajdują
się tu conajmniej dwa ośrodki z basenami. W jednym z nich spędzamy
noc. Za cene noclegu można tu kupić butelkę wody = 10soli.
Wszystkie produkty są tu transportowane przez miejscowe muły, które
mają do pokonania, podobnie jak my 1100 metrów różnicy
wysokości. Za przewodnika posłużył nam pies Rafał, który
towarzyszył nam przez całe 2 dni wycieczki. Mimo iż spędził
noc z Niemcami w pokoju, a nie z nami - na koniec wycieczki kupiliśmy
mu w knajpie kanapkę z jajkiem. W drodze powrotnej wypił również
1/3 naszej wody. Ciężko się było z nim rozstać.
Aaa i pozdrowienia dla Sajmona : )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz