Strony

piątek, 28 lutego 2014

Galapagos - San Cristobal

Na San Cristobal zdecydowaliśmy się dość spontanicznie, gdy udało nam się zmienić dzień i miejsce wylotu. Początkowo mieliśmy wracać z Baltry, na którą przylecieliśmy, ale wpadł nam do głowy pomysł, że można by zobaczyć jeszcze jedną wyspę. Zmiana rezerwacji nie była oczywiście darmowa – musieliśmy zapłacić 2.44 dolary ; ) Od pierwszej chwili łatwo zauważyć, że jest tu więcej lwów morskich w porównaniu do wcześniejszych wysp.






Na miejscu zdecydowaliśmy się posnurkować przy wielkiej wystającej i pękniętej na dwie części skale znanej jako Kicker Rock. Jeszcze rok temu podczas tej wycieczki można było zwiedzić po drodze wyspę Lobos, na której można zobaczyć różne gatunki ptaków. Obecnie te dwie atrakcje są podzielone na dwie odrębne wycieczki, a podczas każdej z nich zalicza się mało urokliwe plaże. Prawdopodobnie głównym powodem są pieniądze, bo każda z wycieczek kosztuje prawie 80 dolarów. Nam przy małym szczęściu i stanowczości Madzika udało się zrobić tą wycieczkę za 53 dolary : )





Byliśmy również 2 razy w miejscu Tijeretas, w którym można posnurkować z lwami morskimi i nawet zobaczyć rybę Angle Fish. Po drodze do tego miejsca znajduje się Centrum Edukacji - Interpretation Center, w którym można dowiedzieć się wielu ciekawych informacji o wyspach Galapagos i ich ludności. Ciekawostką jest, że na początku lat 50tych populacja ludności na Galapagos nie dochodziła nawet do 3 tysięcy, gdzie w obecnych czasach jest to już około 20 tysięcy. Ruch turystyczny rozpoczął się w latach 80tych. i liczba turystów obecnie sięga 140 tysięcy rocznie. Obcokrajowcy nie mogą osiedlać się na wyspach, również Ekwadorczycy spoza Galapagos nie są w stanie kupić tu nawet skrawka lądu. 




Innym ciekawym miejscem do snurkwania jest plaża La Loberia. Spędziliśmy w wodzie chyba ze 3 godziny pływając z lwami morskimi, żółwiami i dwoma gatunkami płaszczek. 20 minut za plażą znajduje się klif, na którym można zaobserwować gnieżdżące się w skałach blue footed boobies, fregaty wielkie i trochę innego ptactwa. Parę ciekawostek o ptakach które tu żyją. Booby poluje na ryby głównie w grupie. Przez układ oczu z przodu głowy jest w stanie lepiej ocenić odległość od innych ptaków. Potrafi zwykle z wysokości 10-30 metrów , ale czasem nawet i 100 wlecieć w wodę z prędkością 97km/h i zanurkować 25metrów pod poziomem wody. Zwykle ptaki te zjadają już rybę w wodzie, gdyż na powietrzu mogą na nie czyhać przebiegłe Fregaty wielkie, które zazwyczaj same nie polują same, tylko okradają z ryb inne ptaki. Potrafią one męczyć przeciwnika, nawet walić go po głowie, by ten wypluł dopiero co połkniętą rybę.








Zaliczyliśmy również plażę Mann Playa, która jest jednym z lepszych miejsc do podziwiania zachodu. Prócz zachodu mogliśmy tam obserwować tygodniowe niemowlę lwa morskiego czekające na brzegu na swoją matkę, która prawdopodobnie poszła na polowanie. Lwy morskie trzymają się blisko swych mam przez pierwszy rok. Zazwyczaj gdy matka ginie, gnie też mały, bo nie ma go kto wykarmić.







Codziennie wieczorem w porcie mogliśmy obserwować stado złotych płaszczek z rodziny mantowatych czasem liczące nawet ponad 100sztuk.

W ostatnią noc odkryliśmy również plażę w centrum przy Wrack Bay, na której późnym wieczorem można zobaczyć setki lwów morskich leżących jeden obok drugiego. Mieliśmy okazje poobserwować ich zachowania. Widzieliśmy jak mały wyszedłszy z wody z ponad 50 metrów wołał swą matkę zagubioną gdzieś w tłumie. Po chwili stękania z obu stron byli już razem. Dużo jest tu też matek karmiących puplicznie swe małe. Zdarza się również, że niektóre bachory są tak sprytne, że próbują podkradać mleko od innych matek, Zazwyczaj jednak zostają prędko przepędzone.  Siedzieliśmy tu do północy i wróciliśmy o 5 nad ranem, by porobić lepsze zdjęcia, jednak lwy budzą się wraz ze słońcem i zaczynają dzień od kąpieli.


Jeszcze w dzień wylotu próbowaliśmy przełożyć  raz kolejny datę wylotu, jednak z racji tego, że była niedziela biuro było zamknięte i tak musieliśmy zakończyć naszą przygodę z Galapagos. Mam nadzieję, że nie ostatnią w życiu : )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz