Jadąc do San Pedro de Atacama
przemierzyliśmy setki kilometrów suchej pustynii, gdzie czasem
ciężko było znaleźć miejsce, w którym można byłoby się
schować przed słońcem. Dojeżdżając do do celu – ostatniej
bramy do piekieł mieliśmy wizję miasta na środku pustyni, które
będzie pozbawione zieleni. Nic bardziej mylnego , dojechaliśmy do
zielonej doliny prawie miodem i mlekiem płynącej. Fauna i flora
jest tu dość bogata. Samo miasteczko jest dość przytulne z małym
rynkiem, kościołem i licznymi uliczkami wypełnionymi sklepami i
restauracjami. Z uwagi na to, że San Pedro jest jedną z głównych
destynacji Chile w mieście roji się od turystów i agencji
turystycznych, które w ofercie mają liczne wycieczki. Właśnie
przez ilość atrakcji turystycznych otaczających San Pedro
zdecydowaliśmy się tu zostać ponad tydzień. Zakwaterowaliśmy się
w przytulnym domu gościnnym Casa de la Musica, który poleciła nam
polska para napotkana jeszcze w Satniago – Monika i Łukasz, którzy
ponad 2 miesiące jeżdzą już po Ameryce Pd. Atrakcje będą opisane w następnych postach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz